Raghu (Varun Dhawan) to szczęśliwy mąż i ojciec. Życie wali mu się w gruzy w momencie, gdy jego żona (Yami Gautam) i syn giną w wyniku ucieczki przestępców z pieniędzmi z napadu na bank. Harman (Vinay Pathak) ucieka razem z łupem, Liak (Nawazuddin Siddiqui) trafia do więzienia na 15 lat. Po tym okresie do drzwi Raghu puka Shobha (Divya Dutta), która informuje go, że Liak ma raka i chciałby ostatni rok życia przeżyć na wolności. Stanie się tak tylko wtedy, gdy Raghu się za nim wstawi i mu wybaczy. Robi to, aby Liak doprowadził go do swojego wspólnika.
Premiera Badlapur zbiegła się z moim największym szałem na punkcie Varuna. Pamiętam, że śledziłam trailery, znałam wcześniej muzykę, czekałam podekscytowana na pierwszą jego tak poważną rolę, ale do mojego seansu musiało upłynąć trochę czasu. Jednak lepiej późno niż później - to był po prostu kawałek dobrego kina.
Było mocno, momentami naprawdę ostro, ale przyznam szczerze, że jak zwykle miałam trochę inne wyobrażenie fabuły. Niemniej jednak nie raz i nie dwa twórcy mnie zaskoczyli, a cały wątek Harman - Kanchal i jego rozwiązanie wbiły w siedzenie. No i przewidywałam jednak inne zakończenie. Po tym wszystkim pozostawić Raghu żywego z tymi głupimi słowami Jhimli, że dostał drugą szansę? Jak żyć po 15 latach, które wypełniała tylko zemsta za śmierć najbliższych, która teraz się dopełniła? Nie wyobrażam sobie jego dalszego życia.
Przede wszystkim brawa dla Varuna - zdecydowanie częściej powinien przyjmować takie wyzwania, bo ile można grać amantów w komediach romantycznych? Rewelacyjny od początku do końca. Najbardziej uderzający był ten kontrast w scenach z retrospekcji, gdzie przypominał sobie szczęśliwe sceny z Mishą, chociażby wiadomość o ciąży, a potem te wszystkie straszne zwłaszcza z wątku Harmana i Kanchal. Jego spojrzenie pełne zemsty i gniewu było przerażające. Lepiej do niego nie podchodzić, gdy ma młotek w ręku. :> Wielkie tak dla takiego mrocznego Varuna! To jest dopiero sztuka po lekkich i przyjemnych rolach zagrać coś takiego i nadal być wiarygodnym.
Historia Raghu to typowy przykład jak życie może zmienić się w ciągu kilku chwil. W jednej szczęśliwa głowa rodziny, a w drugiej zrozpaczony, zagubiony mężczyzna, który stracił wszystko, co było najważniejsze w jego życiu. Varun rozdarł mi serce na kawałeczki w scenie, gdy wchodzi po tym wszystkim do domu i znajduje przygotowane przez Mishę meksykańskie danie, przypominając sobie jej słowa, że jeśli ją kocha to będzie jadł to przez cały tydzień. Ależ musiał pragnąć zemsty, pomszczenia ich bezsensownej śmierci, skoro był gotowy czekać 20 lat do wyjścia z więzienia Liaka, aby doprowadził go do wspólnika. Jak w ogóle musiało wyglądać te 15 lat? Wyjechał przecież z Pune, odciął się od rodziny - została tylko praca, pokój z pamiątkami po Mishy i Robinie i świadomość, że każdy dzień zbliża go do zemsty.
Duży plus także dla Nawazuddina Siddiqui, którego chyba po raz pierwszy widziałam w tak dużej roli i zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona. W starciach z postacią Varuna byli dla siebie równorzędnymi partnerami i wrogami, świetnie było oglądać ich pojedynki.
W ogóle mam problem z jednoznaczną oceną jego postaci, bo niby wiemy, że Liak to czarny charakter - zastrzelił Mishę, winę zrzucał na wspólnika, w żywe oczy kłamał o tym Raghu, na koniec zaczaił się na niego, chcąc go zabić, a przy tym miał dużo czułych uczuć do Jhimli, a przede wszystkim wziął na siebie winę morderstwa Harmana i Kanchal, co zaskoczyło mnie najbardziej. Z jakiego powodu? Przez długi czas miałam też wrażenie, że w ogóle symuluje swoją śmiertelną chorobę, aby tylko wyjść z więzienia, ale okazała się ona jednak prawdziwa. Dziwna i niejednoznaczna to postać, co tylko prowokuje do dyskusji, a to chyba największy komplement dla aktora.
Głównym bohaterom udanie partnerował drugi plan.
Po raz pierwszym zobaczyłam Humę Qureshi i nie mogłam wyzbyć się wrażenia, że jest bardzo podobna do Madhuri. Twórcy chyba też to zauważyli, bo Jhimli w swoim pokoju na szafie miała nawet jej plakat. :) Jej bohaterka nie wniosła w sumie nic ciekawego, prostytutka jakich wiele w filmach, ale scena gwałtu Raghu na Jhimli zrobiła na mnie wrażenie.
To także mój pierwszy raz z Yami Gautam, ale ciężko ją ocenić za te kilka scen z retrospekcji i teledysk do Jee Karda. Ostatnio jednak się rozkręca, słyszałam wiele dobrego o jej ostatnich rolach, więc na pewno to jeszcze skontroluję.
Bardzo podobała mi się za to Radhika Apte jako Kanchal, kochająca żona, która nie miała pojęcia o przeszłości męża i z miłości do niego była nawet gotowa przespać się z Raghu, aby dał im spokój. Mocno żałowałam, że skończyła w ten sposób, nie zasługiwała na śmierć, ale Raghu zdecydowanie zrobił to w zemście za śmierć Mishy. Śmierć niewinnej za śmierć niewinnej. Chciał w oczach Harmana zobaczyć tę samą rozpacz, którą sam czuł, no i powtórzył te same słowa, które Misha mówiła na łożu śmierci. W ogóle wszystkie sekwencje Raghu z Harmanem i Kanchal przyprawiały mnie o ciarki, zdecydowanie najbardziej przerażające.
Na plus również Vinay Pathak i moja ulubiona Divya Dutta, znów jedynie w krótkiej rólce.
Muzykę znałam już na długi czas przed seansem, więc nie było zaskoczenia, ale dobrze wiedzieć, że nadal jest tak dobra jak ją zapamiętałam.
Przede wszystkim świetne, energetyczne Jee Karda, romantyczne Jeena Jeena, Sona Ka Paani z tańcem Jhimli i Badla Badla, którego wcześniej nie słyszałam, a teraz ujęło mnie najbardziej.
Udanie zakończyłam filmowy rok 2016 i równie dobrze udało mi się zacząć 2017. Dobry scenariusz, mroczne wykonanie i wspaniały duet Varun - Nawazuddin.
I poproszę więcej takiego Varuna!
Jak przypominam sobie Badlapur to aż ciarki przechodzą. Taki mroczny Varun to zupełnie coś odmiennego niż znamy. Kurcze, ten film jest naprawdę bardzo dobry, mocny, zaskakujący, momentami wzruszający. Tylu emocji to ja chyba nie czułam przy oglądaniu żadnego filmu. Wielki szacunek dla Varuna, widać, że dał z siebie wszystko. I podobnie jak Ty, chętnie zobaczyłabym go jeszcze w podobnej roli, tylko mam nadzieję, że już później nie będzie miał doła. Słyszałam, że po Badlapur zdarzały mu się kiepskie dni, a dzięki przygotowaniom do ABCD 2 i pomocy Shraddhy (jak on to powiedział 'swojej terapeutki' :D) ogarnął się.
OdpowiedzUsuńOgólnie uważam, że wszyscy poradzili sobie rewelacyjnie, czy to w bardziej czy mnie rozbudowanych rolach. :) Ogromnym plusem jest również soundtrack, klimatyczny, przyjemny dla ucha.
Do Badlapur jeszcze z pewnością wrócę :)
Badlaput to kawał dobrego, mrocznego kina. Naprawdę momentami, aż miałam ciarki. Varun wypadł bardzo dobrze, chociaż miałam pewne obawy to udźwignął tą postać.
OdpowiedzUsuńNawazuddin Siddiqui również wypadł świetnie, jego postać faktycznie trochę sprzeczna, ale to dobrze, bo przez to była jeszcze bardziej autentyczna i fascynująca.
Yami Gautam ma tu bardzo małą rolę, ale wnosi do filmu trochę pozytywnych emocji jak i tych budzących rozpacz.
Pamiętam, że ten film dołowanie mną wstrząsnął. Niektóre sceny normalnie rozdzierały serce. Film bardzo dobry, wręcz niesamowity, chociażby własnie przez emocje, które wywołuje. Kiedyś do niego powrócę, ale muszę mieć nastrój na cięższy seans :)
Tego filmu jeszcze nie oglądałam, ale bardzo chcę nadrobić, bo mi się właśnie Varun kojarzy z takimi zakochanymi śmieszkami i trochę mnie to już męczy - chętnie zobaczyłabym go w zupełnie innej roli. ;)
OdpowiedzUsuńSeans jeszcze przede mną. Nie mogę się doczekać! Świetna recenzja! :) Zapraszam do mnie - Ukochany Świat Bollywood :)
OdpowiedzUsuńKonieczne muszę sobie zrobić powtórkę z tym filmem. Oglądałam go już jakiś czas temu i pamiętam, że ciarki miałam przez cały seans. Mroczny Varun totalnie mnie zaskoczył. Przebił samego siebie. Momentami był tak przerażający, że naprawdę się go bałam. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś go takiego zobaczymy, bo popisał się swoim aktorstwem na najwyższym poziomie.
OdpowiedzUsuńNawazuddin Siddiqui również wypadł świetnie, to bardzo dobry aktor.
Szkoda, że Yami było tak mało, bo bardzo miło patrzyło się na jej sceny z Varunem
Ścieżka dźwiękowa jest bardzo dobra, ale sam film to naprawdę kawał porządnej roboty :)
Varun i dla mnie był totalnym zaskoczeniem w Badlapur. Jego rola była zupełnie inna od pozostałych, ale odegrał ją znakomicie! Pokazał że jest rewelacyjnym aktorem. Choć sam film średnio mi przypadł do gustu, raczej nie jestem za takimi filmami. Ale muszę przyznać że jest to na pewno dobry film, a nawet bardzo dobry bo i Varun i Nawazuddin byli wręcz jak dla mnie przerażający. Ale w pozytywnym sensie oczywiście.
OdpowiedzUsuńUwielbiam jednak piosenke z filmu Jee Karda, jest genialna! :)