piątek, 1 stycznia 2016

20. Podsumowanie: grudzień 2015

Luv Ka The End (2011)
Rhea właśnie zdaje egzaminy kończące college i przygotowuje się do swoich osiemnastych urodzin. Jej ukochany, Luv Nanda, obiecuje jej kolację w drogiej restauracji, imprezę z koncertem ulubionego wokalisty, a wieczór chce zwieńczyć przeniesieniem ich związku na następny poziom. Przypadkiem dowiaduje się jednak, że Luv jest internetowym członkiem klubu bogatych chłopaków, którzy za pomocą zamieszczania treści erotycznych zbierają punkty, dzięki którym mają wygrać rywalizację. Luv ma nadzieję zdobyć finałowe 1000 punktów za noc z czystą i niewinną dziewczyną, czyli Rheą.
Rhea razem z przyjaciółkami w ciągu jednej osiemnastkowej nocy chce mu dać nauczkę i zdemaskować.

Nie spodziewałam się tak rewelacyjnej zabawy i przeczyszczenia przepony. Od momentu postanowienia zemsty na Luvie ciężko było się oderwać. Trzeba przyznać, że dziewczyny miały świetne pomysły, których nie bały się zrealizować. Może swędzące majtki czy zabójczy drink wydają się zbyt proste, ale jakie skuteczne! A do tego wyczyszczenie mu kart kredytowych na zboczone rzeczy, zniszczenie samochodu czy wpuszczenie go odurzonego w sari do klubu były przezabawne.
Zresztą Luv pod wpływem to mój ulubiony Luv. To trzeba zobaczyć samemu. I usłyszeć telefoniczny dialog z oburzonym ojcem, który pyta: Odbiło ci? Co zrobiłeś z twoją kartą kredytową? 1,83 mln. Za plakat Johna Abrahama? Stringi z www.wejścieodtyłu.com? Dostałam ataku głupawki i popłakałam się ze śmiechu. :D

Aktorstwo nie powalało, ale i nie miało. Miałam zobaczyć dziewczyny w swoim wieku mszczące się na facecie, więc nie mogło być mowy o wybitnym graniu. Trochę się powygłupiały, pośmiały, a Shraddha momentami poudawała płacz i rozpacz po Luvie.
W ogóle Shraddha wypadła tu strasznie blado, pomijając fakt, że to był jej drugi film. Wyglądała karykaturalnie w ciuchach zarówno nastolatki jak i zrobionej na seksowną, robiła dziwne miny, a przedłużanie ujęć na jej łzy po odkryciu prawdy o Luvie były śmieszne, przewracałam oczami.

Debiutant Taaha Shah miał bardzo niewdzięczną rolę, musząc wcielać się w takiego skończonego łajdaka. Jakim trzeba być bufonem żeby wykorzystywać dziewczyny, a dowody umieszczać na stronie, by zostać królem klubu bogatych chłopaków? Udawać miłość żeby tylko zaciągnąć dziewczynę do łóżka? Podrywać dwie na raz? Zero wstydu, żadnych wyrzutów sumienia. Zapracował sobie na każdy punkt planu zemsty Rhei i wcale nie jest go żal, zwłaszcza po tym, co zaprezentował sobą w finale. Mam nadzieję, że Timmy odpowiednio się nim zajął. :>
Taaha całkiem przyjemny, a do tego miał pewnie nieziemski ubaw na planie. Jego reakcje na zniszczenie samochodu, taniec w klubie czy granie naćpanego – bezcenne!

Całe show skradła jednak Pushtiie Shakti jako Jugs, gruba przyjaciółka Rhei. Cudowna! Z jajem, odważna, szalona, jak już coś powiedziała to cycki opadały. Zwłaszcza jej słowne utarczki z Natashą i jej świtą: Idźcie na imprezę do Gollu. Potrzebuje kogoś do gotowania. Pokażę wam drogę do kuchni., a Jugs: A ja wam pokażę drogę na cmentarz, suki! :D I jej lęk wysokości!
Sympatyczna była również Sreejita De w roli Sonii, najbardziej chyba w scenie, w której bajerowała Timmy’ego na siłowni. No i Archana Puran Singh jako jej mama, chociaż miała tylko dwie sceny, rozwalała. Zwłaszcza, gdy próbowała być wyluzowaną matką, która gada z Jugs o diecie albo wypytuje, gdzie dzisiejsza impreza i jacy będą chłopcy, bo chciałaby być razem z nimi. No i ta mała, która grała Minty, siostrę Rhei była absolutnie urocza, gdy negocjowała z nią kolejne pary spodni i bluzek za milczenie i zajmowanie się babcią.

Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o nawiązaniach.
W czołówce pojawiają się koszulki z nadrukowanym plakatem Dhoom 2, mama Sonii śpiewa Where’s the party tonight? z KANK, ojciec pyta Luva o plakat Johna Abrahama, w jego pokoju leci Ainvayi Ainvayi z Band Baaja Baaraat, a na ścianie pojawia się nawet plakat Xaviego i Andresa Iniesty z Barcelony.

Piosenki były wyjątkowe krótkie, a sama muzyka przeszła niezauważona, bo zupełnie mnie nie porwała. Zabawny był tylko Luv w The Mutton Song i miły występ specjalny Aliego Zafara w F.U.N. Fun Funaa.
Do przesłuchania najbardziej zjadliwe Freak Out z naprawdę fajnym pomysłem na napisy początkowe.


Film jest kierowany do młodzieży, ale jest świetny dla osób w każdym wieku. Ja oglądałam go razem ze współlokatorką i nie mogłyśmy spędzić lepiej dwóch godzin. Wady oczywiście były, aktorstwo kulało, ale opowiadana historia okazała się tak rewelacyjną komedią, że ubawiłyśmy się jak nigdy.
To też fajna pozycja dla niezaznajomionych z tym kinem, tak jak przyjaciółka. Gdyby nie przebieranka Luva w sari i język, można by to podpiąć pod film w każdym kraju. Prosty, niezobowiązujący, idealny na wyłączenie mózgu po dniu zajęć na uczelni. A sama chętnie wrócę jeszcze kiedyś do scen kolacji Luva z Natashą czy prowadzenia samochodu pod wpływem. :D

Chillar Party (2011) - Dzieci mają głos
Fatka to małoletni sierota. Dostaje pracę mycia samochodów na osiedlu Chandan Nagar w Mumbaju. Na początku osiedlowa paczka chłopców pod nazwą Chillar Party nie akceptuje nowego mieszkańca i jego psa. Z czasem jednak stają się przyjaciółmi.
Wszystko zmienia się, gdy wizytę na osiedlu składa im minister. Każe pozbyć się psa, a Bidhu atakuje jego pracownika. Minister Bhide postanawia iść na wojnę z dziećmi i pozbyć się bezpańskich psów z miasta. Chillar Party ma miesiąc na zdobycie połowy głosów mieszkańców, aby Bhidu nie zabrał hycel.

Taki niepozorny, a taki mądry i pouczający film.
Mówi się, że dzieci i ryby głosu nie mają, a jednak to mali mieszkańcy Chandan Nagar od początku do końca walczyli nie tylko o prawa psa, ale także zaakceptowanie bezdomnego sieroty i prawa dzieci.
To niesamowite, że to właśnie oni okazali się mądrzejsi i bardziej empatyczni od niejednego dorosłego. Owszem, na początku byli wyjątkowo okrutni dla Fatki i Bhidu, ale to tylko pokazuje jak bardzo oceniamy ludzi po pozorach. Bezdomny sierota, który musi pracować na swoje utrzymanie i śpi w zdezelowanym samochodzie? Nikt niewarty uwagi. A jednak ten chłopiec jest wrażliwym, lojalnym i przyjacielskim dzieckiem. Chillar Party też okazało się cudowną grupą, która za przyjacielem w potrzebie skoczyłaby w ogień. Ich determinacja, odwaga i pomysłowość (marsz w majtkach po mieście!) były godne podziwu.

Brawa dla wszystkich dzieciaków. To naprawdę zadziwiające, że żaden z nich mnie nie irytował. Były w pełni naturalne, a kamera ich nie paraliżowała. Najbardziej ujął mnie chyba Naman Jain jako Jhangiya, czyli Majtek, bo nie nosił tej części garderoby pod ubraniem. :) Zwłaszcza w scenie, gdy paczka wysyłała go do Fatki, aby poprosić go o wzięcie udziału w meczu krykieta. Biedak latał od chłopców do Fatki z informacjami aż w końcu padł albo gdy padało jego imię, już był zadowolony, że przypadnie mu jakaś ważna funkcja, a tu chodziło o bycie chłopcem na posyłki. :) Cudny!
Przekochany był również Arjun Encyklopedia, Second Hand - Używany, bo musiał donaszać ubrania po rodzeństwie, zbierał pieniądze na nowe i własne, a jednak oddał je dla dobra sprawy czy Lucky - Pechowy, którego słowa zawsze znaczyły, że stanie się coś zupełnie przeciwnego.

Ranbir Kapoor jako item boy na napisach końcowych to była niezła niespodzianka. Utwór średni, jego look tym bardziej, ale co się uśmiałam to moje.
Do posłuchania Ziddi Piddi i marsz Chillar Party w majtkach.


Gratulacje dla twórców i Salmana jako producenta za poruszenie tak ważnych tematów w tak przystępny sposób. Cieszę się, że takie filmy w Indiach powstają. Nie było to niby nic odkrywczego, ale naprawdę dało do myślenia. Słuchajmy czasem dzieci, bo potrafią być mądrzejsze od niejednego dorosłego.